niedziela, 2 października 2011

odgłosy

Historia ta wydarzyła się w wakacje. Tym razem nie dotyczy ona bezpośrednio nas.
Wakacje, działka naszych przyjaciół niedaleko jeziora, w lesie. Zostaliśmy zaproszeni w rzeczone miejsce celem spędzenia wieczoru razem z przyjaciółmi, przy grillu oraz piwie, i jak się później okazało także przy mocniejszych trunkach.
Na miejscu okazało się, ze przyjechała cała nasza paczka z dawnych lat - kilkoro bardzo dobrze znanych nam osób. Poza nami była jednak grupa młodszych ludzi - w wieku studenckim - których nie znaliśmy. Jak się  później okazało siostra naszych znajomych (siostra właścicieli działki - organizatorów imprezy) zaprosiła także kilkoro swoich znajomych, ze studiów. Byli to ludzi młodsi od nas o mniej więcej 5-7 lat, w wieku studenckim w każdym razie. Generalnie nie interesowaliśmy się nimi wcale - a oni nami. Siedzieliśmy w innych miejscach - każda grupa w końcu miała swoje, inne tematy.
Czas na imprezie szybko mijał, kiełbaski szybko się skończyły a trunki nie. Piliśmy dużo - humory dopisywały rewelacyjnie. Świetna impreza. ale - niestety, jak zawsze - nastał taki czas, ze i ta impreza musiała się zakończyć. Część ludzi rozjechała się do domów, o ile któreś z nich nie piło. Reszta, do której i my się zaliczaliśmy, zmuszona była spać w niewielkim piętrowym domku. Nam przypadła sofa w salonie - wiadomo warunki polowe. Ale tez nie oczekiwaliśmy nic ponad to. Kilka osób poszło do jakiś łózek rozłożonych na pietrze.
Położyliśmy się spać, jako ostatni z naszej paczki. Ekipa studentów jeszcze próbowała się bawić na zewnątrz, ale sądząc po ich rozmowach również zmierzali ku końcowi. Monika zasnęła po kilkunastu minutach, a mi przyszło to trudniej. Ale w sumie nie żałuje...
Leżąc, na sofie czekałem aż sen zmorzy mnie i pozwoli zasnąć. Gdy moje oczy już się prawie zamykały weszły dwie pary studentów- próbując w jakiś sposób zorganizować sobie nocleg. Siostra właścicieli działki szybko rozwiązała problem: ona ze swoim chłopakiem śpią na piętrze. A pozostała para zostaje z nami w salonie i śpią na drugiej kanapie. Owa druga kanapa znajdowała się poza moim wzrokiem, była schowana jakby za kominkiem - w każdym razie była kilka metrów od nas, poza tym zasłaniał ją kominek.
Minęło jeszcze trochę czasu zanim w domku ucichły wszystkie hałasy. Młodzi poszli jeszcze dokończyć piwo, potem na papierosa, potem jeszcze coś tam... itd. Ale w końcu wszyscy się położyli. Nareszcie zrobiło się cicho, nie licząc cichutkiego radia grającego gdzieś w oddali. Słyszałem także ściszone głosy, szepty drugiej pary, która była gdzieś tam za kominkiem, kilka kroków od nas. Czasem wyłapałem jakieś poszczególne słowa, ale trudno była zrozumieć o czym rozmawiają. Czas mijał, ja nadal nie mogłem zasnąć i zaczynało mnie to irytować.
Po jakimś czasie ich szepty jakby umilkły, ale raz po raz pojawiały się ściszone chichotanie i śmiech, rozbawionej pary naszych sąsiadów. Potem na jakiś czas prawie umilkli, po chwili usłyszałem drobne zamieszanie, ich łózko zaskrzypiało. I znów cisza. Po chwili usłyszałem ciche, dziewczęce "echhh....".  tego odgłosu nie da się pomylić z niczym innym. Doskonale wiedziałem co się tam dzieje. Tym bardziej, ze po chwili jęk się powtórzył. Potem znów, i znów...  Kanapa również wydawała raz po raz lekko skrzypiące dźwięki. Słyszałem jak coś do siebie szeptają, a potem znów seria ściszonych jęków tej Młodej. Jak przyjemnie słuchać takiej muzyki. Każda z kobiet wydaje inne odgłosy - wszystkie są piękne. Mój penis stanął, gdy usłyszałem jak oni się bzykają za kominkiem. Delikatnie przez spodnie dotykałem się wsłuchując w odgłosy zza kominka. jak milo tego słuchać...
W końcu zamilkli. Po chwili słyszałem znów jakieś śmiechy, potem szepty. Minęło sporo czasu, zanim zaczęło dziać się coś ciekawego. ale w końcu się zaczęło. Tym razem było inaczej. jej nie było wcale słychać. Czasem za to dolatywał do mych uszu męskie westchnienia. raz po raz ona mówiła krótkie zdanie, lub pojedynczy wyraz, a on coś cichego odpowiadał. Prawdopodobnie robiła mu loda, lub pieściła ręką. Ale to tylko domysły... Po jakimś czasie znów usłyszałem jakieś zamieszanie, łózko zaskrzypiało jakby się kulali po łóżku. Chwile później znów usłyszałem jęk tej dziewczyny... I kolejny, i kolejny... Jęczała po cichutki, rytmicznie. Z czasem szybkość jęków bardzo wzrosła, ale nadał byli dosyć cicho. Prawdopodobnie nie chcieli nas obudzić. Heh - nie przypuszczali jednak, że ja nie śpię.  Bardzo podniecało mnie słuchanie tego co działo się obok. O dziwo teraz ich łózko nie skrzypiało. Może robili to w innej pozycji? Jak się miało okazać za czas jakiś, po kolejnym zamieszaniu i chwilowej przerwie w jękach. odgłosy łózka powróciły. Słuchałem tego, delikatnie się masując. Jęki w końcu umilkły. Poszeptali znów trochę i chyba zasnęli. Ja się zastanawiałem co zrobić ze stojącym penisem w moich spodniach. Rozważałem nawet obudzenie żony i jakiś szybki numerek. Ale patrząc jak słodko śpi - nie chciałem jej budzić. Poza tym, minęły już czasy gdy kochaliśmy się na studenckich imprezach przy innych ludziach..., tak jak właśnie ta para. Oj minęły - a było tak pięknie!
W końcu i ja zasnąłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz